piątek, 29 stycznia 2016

Nowości w mojej kosmetyczce

Witajcie.
Dzisiaj pokaże Wam nowości kosmetyczne jakie zakupiłam w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.
Część z nich zakupiłam stacjonarnie w Boots, część zakupiałam online.
Jeżeli chcielibyście recenzje konretnego kosmetyku dajcie znać w komentarzach.
Pierwszym kosmetykiem, który trafił w mojej ręce dzisiejszego poranka jest nowa paleta róży z kolekcji Gwen Stefani dla Urban Decay. Zakupiłam ją na stronie producenta w cenie 35 funtów. Polska cena to 259 zł. Paleta zawiera 6 róży. 3 matowe oraz 3 błyszczące. Trzy odcienie mogą być użyte także do wykonania konturowania. Odcień Angel może być ciepłym rozświetlaczem, który wypróbowany dzisiaj wyglądał dobrze nawet na mojej albrastowej cerze. Odcień LO-Fi dobrze sprawdzi się jako bronzer do ocieplenia cery a w przypadku ciemniejszej karnacji także do konturowania. Odcień Hush będzie dobrym rozświetlaczem dla cieplejszych odcieni skóry. Róże mają przyjemną satynową konsystencje i po pierwszym użyciu mogę powiedzieć, że blendują się łatwo. Paleta posiada duże lustro wielkości samej palety co na pewno ułatwi nam życie podczas wyjazdów. Mam nadzieję, że ten zestaw będzie użytkować się równie dobrze jak paletę cieni z tej samej serii, którą stosuję obecnie prawie codziennie.





Podczas ostatniej wizyty w Boots zakupiłam dwie nowe maskary marki L'oreal oraz Maybelline.
Obie kosztowały 5,99 funta w promocyjnej cenie. Z tego co się orientuje L'oreal w regularnej cenie będzie kosztował ok. 10 funtów a Maybelline niecałe 8 funtów. Nie wiem niestety czy będą dostępne w Polsce, gdyż nie udało mi się ich odnaleźć na polskich stronach producenta podczas przygotowań do tego posta.
Obie maskary mają nam dawać efekt sztucznych rzęs.
Maskara Maybelline to The Falsies Push Up Drama. Daje nam ładny efekt rozczesanych i wydłużonych rzęs dzięki typowej sylikonowej szczoteczce z włoskami.
Tusz L'oreal to False Lash Sculpt. Ma ciekawą szczoteczkę z włoskami jedynie po jednej stronie. Jednak efekt jaki daje nie odpowiada mi. Skleja rzęsy tworząc pajęcze nóżki. Oczywiście dzięki budowie szczoteczki można to wyczesać, ale czas spędzony na to jest zbyt długi by bawić się tak codziennie. Nie jest też łatwo pomalować nasze dolne rzęsy bez ubrudzenia całej okolicy oka.




Przeglądając szafy z kosmetykami skusiłam się także na eye-liner z Rimmel w żelu. Nie wiem ile czasu wytrzyma w mojej kosmetyczce, gdyż z racji opadającej powieki ciężko rysuje mi się kreski i często po kilku użyciach i nieudanych podejściach oddaje moje linery w ręce osób, które je docenią bardziej. Nie mniej tym razem obiecałam sobie, nie poddać się łatwo i zrezygnować z prób zrobienia jakiejkolwiek jaskółki i zwyczajnie przyciemniać nim linię rzęs. Jedyne co na chwilę obecną mogę o nim powiedzieć, to że jest głęboko czarny i dobrze się utrzymuję, po wypróbowaniu go na ręce, cały dzień chodziłam z lekko wypłowiałą czarna kreską na ręce. (koszt 7 funtów)


Mój podkład z Lancome powoli dobija denka dlatego zaopatrzyłam się w nowy, znajdujący się na mojej wish list produkt. Jest nim NARS Sheer Glow w odcieniu light 3 Gobi. Kupiłam go korzystając ze zniżki 20% w sklepie FeelUnique.com. Podkład w cenie regularnej kosztuje 31 funtów, ze zniżką zapłaciłam 24 funty. Polska cena to ok 200 zł. Z racji ogromnej ilości odcieni tego podkładu wybór poprzez Swatche w internecie nie był łatwy, a mój chłopak poproszony by przywieźć z Debenhams w Sheffield gdzie NARS ma swoje stoisko próbki ich najjaśniejszych podkładów po prostu zapomniał. Na szczęście udało mi się trafić w ładnie żółciutki kolor. Jednak pewną wadą jest to, że podkład jest bardziej matowy niż rozjaśniający. Produkt także nie posiada pompki.


Do tego samego zamówienia dodałam dwie pomadki z Urban Decay. Matową Tilt w pięknym jasnym odcieniu czerwieni, oraz standardowe kremowe wykończenie w odcieniu Turn On, będący piękną fuksją. Cena regularna to 15,5 funta, Polska cena to 109 zł za wykończenie matowe oraz 89 zł za kremowe. Jedną rzeczą na która warto zwrócić uwagę to, że mat z Urban Decay nie rozprowadza się tak tępo po ustach jak np. MAC i nie czuć uczucia ściągnięcia zaraz po nałożeniu.




Oprócz tych trzech kosmetyków, w moim koszyku znalazł się jeszcze mój ulubieniec wszech czasów Rimmel Stay Matte, który jest dla mnie wybawieniem w pracy. Dla wypróbowania zakupiłam także korektor Maybelline Instant Anti Age The Eraser Eye. Korektor wychwalany w internecie przez wszelkie vlogerki i blogerki, mojego serca nie podbił. Pewnie gdy skończę to opakowanie powrócę do mojego Collection Lasting Perfection.


Moim ostatnim zakupem są 3 Z-paletts. Dwie w rozmiarze Large kosztujące ok 16 funtów na stronie BeautyBay oraz jedną Extra Large za ok 22 funty. Miałam sporo, różnych mniejszych paletek w domu, między innymi dwie czwórki cieni kobo, pojedyncze pudry Inglot i mnóstwo paletek Sleek i Make Up Revolution, po które nie sięgałam zbyt często, najczęściej lubiłam 2-3 cienie z każdej z nich. Dlatego postanowiłam pozbyć się nieużywanych a te lubiane połączyłam w z-palette.


Jeśli jesteście zainteresowani recenzją, jakiegoś konkretnego produktu dajcie mi znać. Także chciałbym abyście polecili mi swoje ulubione kosmetyki dostępne w Polsce, gdyż w niedługim czasie zawitam do naszej Ojczyzny.


2 komentarze: