Witajcie.
Dzisiaj pokaże Wam nowości
kosmetyczne jakie zakupiłam w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.
Część z nich zakupiłam stacjonarnie
w Boots, część zakupiałam online.
Jeżeli chcielibyście recenzje
konretnego kosmetyku dajcie znać w komentarzach.
Pierwszym kosmetykiem, który trafił w
mojej ręce dzisiejszego poranka jest nowa paleta róży z kolekcji
Gwen Stefani dla Urban Decay. Zakupiłam ją na stronie producenta w
cenie 35 funtów. Polska cena to 259 zł. Paleta zawiera 6 róży. 3
matowe oraz 3 błyszczące. Trzy odcienie mogą być użyte także do
wykonania konturowania. Odcień Angel może być ciepłym
rozświetlaczem, który wypróbowany dzisiaj wyglądał dobrze nawet
na mojej albrastowej cerze. Odcień LO-Fi dobrze
sprawdzi się jako bronzer do ocieplenia cery a w przypadku
ciemniejszej karnacji także do konturowania. Odcień Hush będzie
dobrym rozświetlaczem dla cieplejszych odcieni skóry. Róże mają
przyjemną satynową konsystencje i po pierwszym użyciu mogę
powiedzieć, że blendują się łatwo. Paleta posiada duże lustro
wielkości samej palety co na pewno ułatwi nam życie podczas
wyjazdów. Mam nadzieję, że ten zestaw będzie użytkować się
równie dobrze jak paletę cieni z tej samej serii, którą stosuję
obecnie prawie codziennie.
Podczas ostatniej
wizyty w Boots zakupiłam dwie nowe maskary marki L'oreal oraz
Maybelline.
Obie kosztowały
5,99 funta w promocyjnej cenie. Z tego co się orientuje L'oreal w
regularnej cenie będzie kosztował ok. 10 funtów a Maybelline
niecałe 8 funtów. Nie wiem niestety czy będą dostępne w Polsce,
gdyż nie udało mi się ich odnaleźć na polskich stronach
producenta podczas przygotowań do tego posta.
Obie maskary mają
nam dawać efekt sztucznych rzęs.
Maskara Maybelline
to The Falsies Push Up Drama. Daje nam ładny efekt rozczesanych i
wydłużonych rzęs dzięki typowej sylikonowej szczoteczce z
włoskami.
Tusz L'oreal to
False Lash Sculpt. Ma ciekawą szczoteczkę z włoskami jedynie po
jednej stronie. Jednak efekt jaki daje nie odpowiada mi. Skleja rzęsy
tworząc pajęcze nóżki. Oczywiście dzięki budowie szczoteczki
można to wyczesać, ale czas spędzony na to jest zbyt długi by
bawić się tak codziennie. Nie jest też łatwo pomalować nasze
dolne rzęsy bez ubrudzenia całej okolicy oka.
Przeglądając szafy
z kosmetykami skusiłam się także na eye-liner z Rimmel w żelu.
Nie wiem ile czasu wytrzyma w mojej kosmetyczce, gdyż z racji
opadającej powieki ciężko rysuje mi się kreski i często po kilku
użyciach i nieudanych podejściach oddaje moje linery w ręce osób,
które je docenią bardziej. Nie mniej tym razem obiecałam sobie,
nie poddać się łatwo i zrezygnować z prób zrobienia
jakiejkolwiek jaskółki i zwyczajnie przyciemniać nim linię rzęs.
Jedyne co na chwilę obecną mogę o nim powiedzieć, to że jest
głęboko czarny i dobrze się utrzymuję, po wypróbowaniu go na
ręce, cały dzień chodziłam z lekko wypłowiałą czarna kreską
na ręce. (koszt 7 funtów)
Mój podkład z
Lancome powoli dobija denka dlatego zaopatrzyłam się w nowy,
znajdujący się na mojej wish list produkt. Jest nim NARS Sheer Glow
w odcieniu light 3 Gobi. Kupiłam go korzystając ze zniżki 20% w
sklepie FeelUnique.com. Podkład w cenie regularnej kosztuje 31
funtów, ze zniżką zapłaciłam 24 funty. Polska cena to ok 200 zł.
Z racji ogromnej ilości odcieni tego podkładu wybór poprzez
Swatche w internecie nie był łatwy, a mój chłopak poproszony by
przywieźć z Debenhams w Sheffield gdzie NARS ma swoje stoisko
próbki ich najjaśniejszych podkładów po prostu zapomniał. Na
szczęście udało mi się trafić w ładnie żółciutki kolor.
Jednak pewną wadą jest to, że podkład jest bardziej matowy niż
rozjaśniający. Produkt także nie posiada pompki.
Do tego samego
zamówienia dodałam dwie pomadki z Urban Decay. Matową Tilt w
pięknym jasnym odcieniu czerwieni, oraz standardowe kremowe
wykończenie w odcieniu Turn On, będący piękną fuksją. Cena
regularna to 15,5 funta, Polska cena to 109 zł za wykończenie
matowe oraz 89 zł za kremowe. Jedną rzeczą na która warto zwrócić
uwagę to, że mat z Urban Decay nie rozprowadza się tak tępo po
ustach jak np. MAC i nie czuć uczucia ściągnięcia zaraz po
nałożeniu.
Oprócz tych trzech
kosmetyków, w moim koszyku znalazł się jeszcze mój ulubieniec
wszech czasów Rimmel Stay Matte, który jest dla mnie wybawieniem w
pracy. Dla wypróbowania zakupiłam także korektor Maybelline
Instant Anti Age The Eraser Eye. Korektor wychwalany w internecie
przez wszelkie vlogerki i blogerki, mojego serca nie podbił. Pewnie
gdy skończę to opakowanie powrócę do mojego Collection Lasting
Perfection.
Moim ostatnim
zakupem są 3 Z-paletts. Dwie w rozmiarze Large kosztujące ok 16
funtów na stronie BeautyBay oraz jedną Extra Large za ok 22 funty.
Miałam sporo, różnych mniejszych paletek w domu, między innymi
dwie czwórki cieni kobo, pojedyncze pudry Inglot i mnóstwo paletek
Sleek i Make Up Revolution, po które nie sięgałam zbyt często,
najczęściej lubiłam 2-3 cienie z każdej z nich. Dlatego
postanowiłam pozbyć się nieużywanych a te lubiane połączyłam w
z-palette.
Jeśli jesteście
zainteresowani recenzją, jakiegoś konkretnego produktu dajcie mi
znać. Także chciałbym abyście polecili mi swoje ulubione
kosmetyki dostępne w Polsce, gdyż w niedługim czasie zawitam do
naszej Ojczyzny.
genialna paleta róży <3
OdpowiedzUsuńDroga paleta ale może Warto
OdpowiedzUsuń