niedziela, 10 lipca 2016

Produkty NieWarte uwagi.

Witajcie Moi Drodzy.
Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić kilka produktów, które moim zdaniem nie są warte uwagi, szaleństwa w świecie urodowym a także nie warte swojej ceny.
Wiekszość z tych produktów było szeroko polecane na polskim i zagranicznym youtubie, jednak dla mnie nie są to kosmetyki, które zasługują na takie uwielbienie.
Pamiętajcie, jeśli Wy lubicie dany produkt nie zabijcie mnie za moją opinię ;).
Na pierwszy ogień rzucę najdrożysz produkt z całej listy.
Podkład Sheer Glow NARS.
Producent opisuje swój produkt jako lekki, rozświetlający podkład z możliwością budowania krycia. Przeznaczony do skóry suchej i normalnej. Posiada antyoksydanty, które powinny pomóc naszej skórze. W Wielkiej Brytanii dostępnych jest 19 odcienii. W Polsce NARS będzie dostępny od września w Sephorah, dlatego nie wiem ile odcieni będzie dostępnych w sprzedaży. Cena to ok 30 funtów. 
Mój podkład jest w odcieniu Light 3 Gobi. Zakupiłam go online więc przy doborze koloru wspomagałam się swatchami w internecie. 
Produkt nie posiada pompki, musimy wylewać go na wierzch dłoni lub płytkę, którą używamy do makijażu. Jest to dla mnie pierwszy minus. Kolejnym bardzo drobnym minusem jest czarna, delikatnie satynowa nakrętka, która już po pierwszym użyciu jest upaćkana podkładem. Niestety jest to cecha współna dla wszystkich opakowań NARS.
Jednak gdy te drobne, dla wielu osób nieistotne minusy jestem w stanie wybaczyć, to zachowania podkładu na twarzy nie jestem.
Kupując produkt wysokopółkowy, zachwalany na prawo i lewo oczekujemy efektu WOW. Jednak podkład ten waży się niemiłosiernie na twarzy. Wchodzi we wszystkie linie na naszej twarzy. Mam nawet wrażenie, iż mimo nałożenia pudru, nie zastyga tylko zostaje taki lepki i nie dokońca przyjemny.

Jak możecie zauważyć na zdjęciu moja butelka jest prawie pełna mimo, że mam go już ok 6 miesięcy. Próbowałam go stosować tylko z kremem nawilżającym, serum z Estee Lauder, primerem z Benefit, nawet na czystą skórę bez żadnego produktu, za każdym razem zachowywał się tak samo. 
Szkoda mi tych wydanych 30 funtów, gdyż mogłam zakupić sobie mój ukochany Vita Lumieree Aqua marki Chanel, który jest w podobnej cenie a nigdy nie sprawiał mi problemów.
Żeby nie być tylko negatywnym to podkład ma plus u mnie za brak ciemnienia na twarzy, co było moim największym problemem w przypadku L'oreal True Match.
Podkład idzię w świat, może ktoś inny go pokocha.

Kolejnym produktem nie wartym swojej ceny jest paletka Nude'tude marki The Balm. Zakupiłam ją gdyż byłam zachwycona rozświetlaczem i bronzerem tej marki. Zresztą tak, jak większość tych produktów była zachwalana w internecie. Koszt to 30 funtów lub 150 zł. 

Paletka jest w kartanowym opakowaniu. Posiada dość duże lusterko, co mogłoby ją czynić idealnego partnera w podróży. Niestety nie możemy zabrać jej jako jednynej opcji cieni. Dobór kolorów jest bardzo nie przemyślany. Nie posiadamy tutaj neutralnego beżu, którego można użyć na cała powiekę lub do roztarcia blendowania. Mamy za to metaliczny biały cień oraz złotwawo-żółty.  Na 12 cieni dostepne są jedynie 4 maty(sultry, sexy, serious, sleek) i tylko w ciemnych kolorach. Ogólnie palecie brak jasnych odcieni, jak na przykład w paletach Naked czy tańszych Sleek, Make Up Revolution. 

Pigmentacja cieni jest bardzo dobra, dlatego paltka zostaje u mnie w domu. Jednak sięgam po nią rzadko i głównie po jeden wybrany cień gdy czegoś mi brakuje w makijażu. Myślę, że 30 funtów to nieodpowiednia cena dla nieprzemyślanego produktu. Szczególnie, gdy palety Naked czy Too Faced są w Anglii zaledwie parę funtów droższe.

Następnym produktem jest korektor Maybelline Instatnt Anti-Age The Eraser Eye. Z tego co wiem nie jest on dostępny stacjonarnie w Polsce. Jego cena w UK to 8 funtów. 

Producent obiecuje nam wypełnienie zmarszek oraz zmniejszenie opuchlizny. Jestem na nie dla tego, gdyż najjaśniejszy odcień LIGHT jest zbyt ciemny dla mojej jasnej skóry. A jak każda z nas dobrze wie, większość z nas chce rozjaśniać okolicę pod oczami a nie przyciemniać.
Kolejnym Nie jest niespełnienie obietnicy, nie wchodzenia w zmarszki. Niestety, produkt ten znajdzie każdą możliwą linie pod naszymi oczami. Mimo porządnego przypudrowania niestety efekt nie jest zbyt estetyczny. Wolę mój korektor Collection, który kosztuje połowę tej ceny i jeszcze mnie nie zawiódł.

Ostatnim produktem jest Chubby Stick Clinique. Kocham tą markę dlatego moje serce krwawi gdy coś się nie sprawdza. 
Dostałam ten balsam do jakiś zakupów, jest to miniaturka dlatego nie podam Wam jej ceny. Kolor, uczucie na ustach jest wspaniałe i bardzo mi przykro, że już po kilku użyciach cały czubek się odłamał, podczas nakładania produktu na usta. Podobną sytuację miała z błyszczyko-pomadką w kredce Rimmel gdzie jej czubek także postanowił zacząć nowe życie na wolności. W przypadku tego produktu nie jestem na totalne Nie, jednak chyba nie zakupię pełnowymiarowego produktu.

Kochanie napiszcie w komentarzach jakie ogólno polecane produkty nie sprawdziły się u Was. Zachęcam Was także do śledzenia mnie na facebooku i instagramie, gdzie możecie dowiedzieć się szybciej o nowościach w mojej kosmetyczce oraz ciekawych promocjach i nowych markach.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz