wtorek, 7 czerwca 2016

Haul kosmetyczny

Witajcie moi Drodzy.
Dzisiaj zapraszam Was na haul kosmetyczny z zakupami obejmującymi ostatnie 2-3 miesiące.
W ostatnich miesiącach moje włosy przybrały kolor blond, dlatego zmieniłam moją pielęgnację na serie produktów John Frieda dla włosów blond. Odwiedzając  mojego Bootsa w poszukiwaniu nowości natrafiłam na promocję 3 za 2. Wybrałam szampon Sheer Blonde Highlight Activating w butli 500 ml (standardowy rozmiar to 250ml) za £8 (cena 250ml wersji to £6, polska cena w Rossman to 35zł). Wybrałam także odżywkę Sheer Blonde Colour Renew w standardowym 250 ml opakowaniu za £6 (polska cena ponownie 35zl). Jako darmowy produkt w moje ręce trafiła jednorazowa odżywka Sheer Blond Go blonder której regularna cena to aż £10 lecz tego dnia była na przecenie za £4. Niestety ostatni produkt chyba nie jest dostępny w Polsce. 
Szampon przychodzi do nas w opakowaniu z pompką, ma delikatnie kwiatowo-ziołowy zapach i żółciutki kolor. 

Odżywka ma lekko fioletowy kolor, aby niwelować rude tony w naszych pięknych blond włosach. 

Jednorazowa odżywka, składa się z dwóch tubeczek połączanych w jedną, która powinno nałożyć się na odrost i rozprowadzić pozostałość na resztę włosów. 


Kolejnym zakupem był płyn micelarny z Biodermy. Zwykle używam L'oreal jednak w końcu postanowiłam skusić się na tak zachwalany przez wszystkich produkt. Jak widać na załączonym zdjęciu butelka jest już prawie pusta. Dużym plusem dla mnie jest faktyczna delikatność płynu. Mam wrażliwe oczy więc jest to pierwsza rzecz na która zwracam uwagę w tego typu produktach. Jednak nie wiem czy zakupię go ponownie ze względu na cenę £11. Szukając polskiej ceny zauważyłam bardzo dużą rozbieżność cenową pomiędzy 30 a 50 zł.

Jeśli kiedyś zapytalibyście moich znajomych co jest moim makijaż owym znakiem rozpoznawczym zapewne odpowiedzieliby Wam: kolorowe paznokcie i usta w odważnym kolorze. Jednak ostatniego czasu ten pierwszy znak zaczął zanikać, gdyż zaczęłam lubować się w naturalnych odcieniach lakierów. Dlatego nie zdziwi nikogo, że ostatnio mój wybór padł na lakier Essie w odcieniu Sand Tropez w pięknym kolorze latte(?). W Wielkiej Brytanii lakiery te kosztują ok £9 lecz często można dostać je na promocji 3 za 2. Kiedy ostatnio odwiedzałam Polskę cena ta wynosiła ok 35zł.

Od dawna poluje na kremową paletkę do konturowania z Make up rezolutniej lub Sleek dlatego odwiedziłam także lokalny SuperDrug. Jednak jak zwykle wszystkie palety w najjaśniejszym odcieniu były wyprzedane. Jednak jak na prawdziwego make up junkie nie wyszłam z pustymi rękami.
Udało mi się zakupić rozświetlacz MakeUpRevolution Vivid Baked Highlighter w odcieniu Golden lights. Jego cena to ok £5. Jest on niezwykle na pigmentowany dlatego należy mieć bardzo lekką rękę nakładając go. Ja ostatnio rozcieram go palcami dla delikatnego efektu. W Polsce kosmetyki tej marki możecie dostać między innym na kosmetykizameryki.pl


Wybrałam także dla wypróbowaniu primer z Bourjois Happy Lights. Jest to rozświetlające serum/primer. Ma ładny łososiowy efekt, niestety według mnie nie daje dużego efektu rozświetlenia cery (zwykle używam go z Revlon Color Stay), jednak ładnie wygładza naszą cerę. Bourjois posiada też matujący primer oba w cenie ok £10, jednak produkty te nie są dostępne w Polsce stacjonarnie.

Z polecenia Maxineczki skusiłam się na zakup palety Zoeva Rose Golden. Zakupiłam ją na stronie beautybay.com w cenie £15, w Polsce produkty Zoeva dostępne są między innymi w mintishop.pl. 
Paleta przychodzi do nas w kartonowym jednak bardzo solidnym opakowaniu. Jest bardzo cienka szczególnie z paletami Urban Decay. Znajdziecie tu 3 matowe odcienie i 7 metalicznych. Wszystkie cienie są bardzo na pigmentowane, wystarczy lekko dotknąć pędzlem by nabrać koloru. Odcienie mimo, iż w większości metaliczne sprawdzają się też do delikatnego dziennego makijażu. Największym i chyba jedynym minusem palet Zoeva jest brak lusterka, co dla mnie dyskwalifikuje ją jako paletę na podróż, no chyba, że zabiorę inną z lustrem. 



W życiu każdego Make Up Junkie przychodzi moment, kiedy chcemy przenieść nasze pędzle na wyższy poziom. Przez ostatnie lata używałam głównie pędzli Real Techniques oraz EcoTools, z których byłam i jestem nadal zadowolona. Jednak z okazji Wielkanocy postanowiłam sprawić sobie prezent i zakupić zestaw pędzli marki Sigma. Mój wybór padł na Sigma Travel Kit- Mr. Bunny.
 W jego skład wchodzi 7 pędzli: 
Large Powder F30.
Large Angeled Contour F40.
 Foundation F60.
Tapered Blending E40.
Small Angle E65,
 Pencil E30 
 Eye Shading E55.
 Cena zestawu kiedy dokonywałam zakupu to £56, jednak ostatnio ten sam zestaw na stronie FeelUnique.com na której dokonywałam zakupu wynosi aż 120 euro. W Polsce pędzle Sigma dostępne są na stronie ladymakeup.pl w cenie 320 zł oraz dostępne są w wielu wersjach kolorystycznych. 
Travel Kit ma krótsze rączki od standardowych pędzli Sigma, co możecie zobaczyć na zdjęciu porównującym rozmiar pędza E40 (cena pojedynczego pędzla E40 to £11 lub 70zł). Nie będę rozpisywać się o tych pędzlach, gdyż mam w planach osobną recenzję.

W ostatnich tygodniach zakupiłam dwa gadżety kosmetyczne.
Pierwszym z nich jest prostownica Remington, jedna z najprostszych i tańszych na rynku, gdyż nie używam tego typu produktów zbyt często. Kosztowała mnie ok £20. Posiada regulacje temperatury, ceramiczne płytki, powłokę antystatyczną. Nic szalonego lecz idealnie wpisująca się w moje potrzeby.

Ostatnim już zakupem jest elektryczna tarka do stóp Scholl w wersji różowej, czyli z większą mocą ścierną. Jej koszt to £30 lub 120 zł. Zasilana jest czterema paluszkami. Po włączeniu, można się delikatnie przestraszyć, widząc obracający się z dużą prędkością wałek, jednak po przyłożeniu do stopy nie odczuwam żadnego dyskomfortu czy nawet łaskotania czego też się obawiałam. 

Dziękuje Wam bardzo za odwiedzenie Mojego bloga i zapraszam do obserwowania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz